Obraz kategorii ciężkiej UFC znacząco różni się od innych kategorii wagowych. W każdej innej możemy zauważyć rankingi wypchane zawodnikami z absolutnego topu, których umiejętności są niezwykle zaawansowane. Tymczasem w wadze ciężkiej techniczne zdolności niekoniecznie są potrzebne, aby dostać się do TOP 15. Fighterom takim jak Derrick Lewis czy Francis Ngannou wystarcza ( nieco upraszczając ) zwierzęca siła, Alexeyowi Oleinikowi wysokiej klasy parter, podobnie jak Werdumowi, który dysponował też niezwykle niebezpieczną stójką, dopóki ząb czasu go nie dopadł. Kiedy już się trafiają zawodnicy wszechstronni, o większych umiejętnościach, w ich grze pojawiają się inne elementy skutecznie hamujące ich potencjał. Tutaj możemy przywołać . . .
W świecie sportów walki nie brakuje barwnych postaci i nietuzinkowych charakterów, dzięki którym oglądanie walk nie jest jedyną atrakcją. Czymże byłoby polskie MMA bez konferencji prasowych obfitujących w błyskotliwe i nasycone humorem wypowiedzi Mameda Khalidova, Michała Materli czy Artura Sowińskiego. Czymże byłyby wydarzenia promujące gale UFC bez kultowych już fraz, jak np. ,,Who da fook is that guy” Conora Mcgregora czy Chaela Sonnena podrywającego dziennikarkę. Czymże wreszcie byłoby codzienne życie każdego fana bez pijackich tweetów Darrena Tilla, albo naśmiewającego się z pięciosekundowego nokautu na samym sobie Bena Askrena. Można wymienić wielu zawodników potrafiących stworzyć show nie tylko w klatce, lecz . . .